Znienawidzone zabezpieczenie gier pozwoli wydawcom dorwać autorów wycieków. Chodzi o nową funkcję TraceMark w aplikacji Denuvo, skutecznym, ale kontrowersyjnym zabezpieczeniu antypirackim. TraceMark pozwala na dyskretne oznakowanie materiałów z gier, umożliwiając identyfikację osób odpowiedzialnych za przedpremierowe wycieki. To może być rewolucyjne narzędzie w walce z nękającymi branżę wyciekami, a jednocześnie kolejny powód do narzekań graczy na Denuvo.
Co to jest TraceMark od Denuvo? Jak działa oznakowanie gier?
Gracze i wydawcy gier komputerowych z pewnością doskonale znają zabezpieczenie Denuvo. Chodzi o skuteczne, ale jednocześnie bardzo kontrowersyjne narzędzie antypirackie, którego zadaniem jest ochrona gry przed nielegalnym crackowaniem i rozpowszechnianiem w internecie. Denuvo miało powstrzymać piractwo, ale spotkało się z ogromną krytyką ze strony graczy, którzy narzekali na spadki wydajności podczas rozgrywki. Teraz do Denuvo dołączy nowa funkcja - TraceMark.
TraceMark to innowacyjny sposób na zwalczanie przecieku gry i wczesnych wycieków materiałów z gier przed ich oficjalnymi premierami. Rozwiązanie pozwala na dyskretne oznaczanie materiałów (screenshotów, nagrań wideo) z kopii gry dystrybuowanych do recenzentów, testerów, influencerów czy pracowników studia. Dzięki temu będzie można łatwo zidentyfikować twórcę przecieku, który rozpowszechnił nielegalne materiały w sieci.
Jak to działa w praktyce?
TraceMark stosuje coś na kształt nowoczesnego znaku wodnego, który jest niewidoczny gołym okiem, ale może zostać wykryty przez twórców oprogramowania. Co najważniejsze, ten unikalny znak jest przypisany do konkretnej kopii gry i nie da się go usunąć poprzez zwykłą obróbkę materiału wideo czy grafiki - np. przez zapisanie nagrania w innym formacie.
Oznakowanie może działać w dwóch trybach - albo jako niewidoczny znak wodny, albo jako widoczny komunikat dla autora materiału. W tym drugim przypadku gracz nagrywający czy wykonujący screenshoty zobaczy na ekranie informację, że jego działania są śledzone.
Zwalczanie wycieków gier - nowa funkcja Denuvo
Przedpremierowe wycieki są prawdziwą zmorą dla twórców gier i wydawców. Nielegalnie rozpowszechnione materiały z gier mogą zepsuć dopracowaną strategię marketingową, zdradzić scenariusz fabuły czy po prostu podkraść emocje i element zaskoczenia graczom podczas oficjalnej premiery. Wycieki regularnie towarzyszą największym przebojom, czyniąc ogromne szkody wydawcom.
Z pomocą ma przyjść właśnie funkcja TraceMark obecna w zabezpieczeniu Denuvo. Jest to swoiste przeciwdziałanie wyciekowi gry na etapie pre-release, czyli dystrybucji gry do wąskiego grona recenzentów, testerów czy osób pracujących nad danym tytułem. TraceMark ma za zadanie oznaczyć wszystkie kopie gry unikalnym "znakiem wodnym" i ułatwić zwalczanie przecieku poprzez identyfikację autora wycieku.
Wycieki treści dostarczanych recenzentom zawsze były bolączką dla wydawców gier. Cieszymy się, że możemy zapewnić im lepszą kontrolę i rozwiązanie problemu dzięki nowemu system TraceMark w Denuvo. - Rzecznik Denuvo
System Denuvo i TraceMark może więc okazać się istotnym narzędziem w walce z plagą wycieków gier. Pytanie tylko, na ile będzie to skuteczne i czy deweloperzy faktycznie zdecydują się na jego użycie, mając na uwadze kontrowersje wokół Denuvo.
Czytaj więcej: Otwarta beta Skull and Bones: Zagrałem i cóż, mnie wystarczy
Jak Denuvo pomaga wydawcom gier dorwać autora przecieku?
Mechanizm działania funkcji TraceMark w Denuvo opiera się na unikalnym znaku wodnym (niewidocznym dla graczy), który jest wplatany w materiały pochodzące z konkretnej, oznakowalnej kopii gry. Dzięki temu zabiegowi materiały stają się w pewien sposób specyficzne i rozpoznawalne dla Denuvo. Nawet po ewentualnej obróbce wideo czy zrzutów ekranu przez twórcę przecieku, twórcy oprogramowania będą w stanie zidentyfikować, z której dokładnie kopii pochodzą rozpowszechnione materiały.
W ten sposób TraceMark ma pomagać wydawcom gier w odnalezieniu źródła przecieku. Jeśli nielegalne screenshoty czy gameplay trafią do sieci, Denuvo będzie w stanie wskazać konkretną kopię dystrybucyjną, z której wyszedł wyciek. Automatycznie naświetli to również osobę odpowiedzialną za przeciek - może to być przedstawiciel mediów, streamer, pracownik studia czy tester.
Choć twórcy Denuvo nie zdradzają dokładnych szczegółów działania ich systemu znakowania materiałów, porównują go do podobnych rozwiązań działających z powodzeniem w branży filmowej. Przykładowo podczas pokazów testowych dla wybranych widzów, każda kopia filmu jest znakowana w unikalny sposób. Dzięki temu w przypadku wycieku łatwo wskazać źródło przecieku.
Niewidoczny znak wodny w grach - jak to możliwe?
Koncepcja "niewidocznego znaku wodnego" obecnego w materiałach wideo czy na zrzutach ekranu może wydawać się kontrintuicyjna. W końcu zwykły znak wodny - mówiąc najprościej - stanowi widoczną nadrukowaną informację na obrazie. Trudno zatem zrozumieć, jak może on pozostać niezauważony dla graczy. Denuvo nie zdradza niestety szczegółów działania tej funkcji, ale istnieją pewne rozwiązania techniczne, które mogą tłumaczyć ten mechanizm.
Jedną z możliwości jest wykorzystanie tzw. cyfrowych znaków wodnych, które nie są widoczne gołym okiem, ale mogą zostać wykryte przez specjalne narzędzia do analizy materiałów multimedialnych. Takie znaki wodne opierają się na zaszyfrowaniu informacji w danych strumienia wideo lub obrazu, np. poprzez niewielkie modyfikacje poszczególnych pikseli.
Inną opcją jest zastosowanie niewidzialnej informacji ukrytej np. w metadanych pliku wideo/obrazu. Ta metoda byłaby jednak mniej skuteczna, gdyż podatna na przypadkową lub celową edycję metadanych.
Niezależnie od konkretnego rozwiązania, podstawową ideą stojącą za "niewidocznymi znakami wodnymi" jest fakt, że nie są one postrzegane przez ludzkie oko, ale mogą zostać wykryte przez specjalne algorytmy. W przypadku Denuvo i TraceMark oznacza to, że widoczny będzie tylko sam materiał z gry, natomiast znak wodny zostanie nałożony przez wydawcę w sposób niedostrzegalny dla graczy.
Dlaczego gracze nie lubią Denuvo? Kontrowersyjne DRM
Choć TraceMark może okazać się przydatnym narzędziem dla wydawców w walce z wyciekami gier, z pewnością nie wszystkim graczom się to spodoba. Denuvo jest bowiem zabezpieczeniem antypirackim, które od lat wzbudza ogromne kontrowersje i narzekania ze strony graczy na całym świecie. Jego rola jako narzędzia zabezpieczającego przed nielegalnym kopiowaniem (zabezpieczanie gier) jest przedmiotem gorących dyskusji.
Głównym zarzutem wobec Denuvo jest fakt, że niekiedy wpływa ono negatywnie na płynność i wydajność gier, w których jest zainstalowane. Temat spadków ilości klatek na sekundę przy użyciu tego DRM był podnoszony przy okazji premiery wielu popularnych tytułów, np. Resident Evil Village. Gracze często więc rezygnują z oficjalnych zakupów tych gier na rzecz pozyskania nielegalnych wersji zwolnionych z Denuvo.
Dostrzeżono też przypadki błędów technicznych powodowanych przez Denuvo, a także irytujących zabezpieczeń np. wymuszających obecność dysku optycznego w napędzie. Nie bez znaczenia pozostaje kwestia prywatności - niektórzy gracze zwracają uwagę na fakt, że Denuvo działa jak oprogramowanie wysyłające dane telemetryczne do firm zewnętrznych.
Opinie na temat Denuvo |
---|
"Denuvo jest okropne - zabezpieczenie spowolniło grę do tego stopnia, że była zupełnie niegrywalna na moim średnio wydajnym pececie." |
"Nie mam nic przeciwko Denuvo per se, ale obawiałbym się używać tego na słabszych konfiguracjach. W grach opartych na fizyce może to powodować problemy." |
"Denuvo samo w sobie jest dobrym rozwiązaniem wymierzonym w piractwo komputerowe. Problem w tym, że czasem sprawiało dodatkowe kłopoty graczom." |
Tak wysoki poziom kontrowersji wokół Denuvo sprawia, że zapewne nie wszyscy przyjmą z otwartymi ramionami zapowiedź wprowadzenia nowej funkcji w tym zabezpieczeniu. Z drugiej strony świadczy to o sile systemu w walce z piractwem.
Czy znakowanie materiałów z gry faktycznie pomoże w walce z wyciekami?
Choć koncepcja znakowania materiałów z gier przy pomocy narzędzia TraceMark w Denuvo wydaje się obiecująca, nie można przesądzić na 100% o jej faktycznej skuteczności. Podobne rozwiązania działające w branży filmowej też nie są w stanie w pełni zatamować nielegalnych wycieków przed oficjalnymi premierami. Ostatecznie pomocne jest to, że pozwalają zidentyfikować źródło przecieku, ale nie eliminują samego problemu.
Aby w pełni przekonać się o przydatności TraceMark, należy poczekać na jego implementację w realnych produkcjach i zaobserwować efekty. Jest możliwe, że system okaże się istotną zaporą przed masowymi wyciekami. Istnieje jednak ryzyko, że osoby zaangażowane w rozpowszechnianie nielegalnych treści opracują sposoby na omijanie zabezpieczeń. Złośliwe oprogramowanie czy techniki kompresji mogą potencjalnie zakłócać skuteczne działanie oznakowania materiałów.
Warto też pamiętać, że źródłem wycieków często są sami gracze - nie osoby ze środowiska recenzentów, testerów czy pracowników. Użytkownicy otrzymujący pełne kopie gier od firm udostępniają następnie screeny lub nagrania w sieci. W takich przypadkach TraceMark pozostanie bezsilne, chyba że wydawcy zdecydują się na bardzo szerokie rozpowszechnienie oznakowania materiałów również wśród "zwykłych" graczy.
Jak Denuvo identyfikuje autora nagrania z gry przed premierą?
Wykorzystując rozwiązanie TraceMark, wydawcy gier będą w stanie zidentyfikować autora nagrania lub screenów z gry jeszcze przed jej oficjalną premierą. Mechanizm opiera się na tym, że każda z dystrybuowanych do recenzentów i testerów kopii będzie opatrzona unikalnym cyfrowym znakiem wodnym.
Wydawca może wybrać, czy znak ten będzie niewidoczny i wykrywalny tylko z pomocą oprogramowania Denuvo, czy też będzie wyświetlany jako jawna informacja dla gracza nagrywającego materiał. Zasadniczo jednak idzie o to, aby każdy leak czy wyciek materiałów z kopii gry wydanej przed premierą został odciśnięty specyficznym identyfikatorem.
W momencie gdy screenshoty lub filmiki z gry trafią do sieci, analitycy Denuvo będą w stanie wskazać unikalny znak wodny i w ten sposób zidentyfikować, z której konkretnej kopii pochodzą owe materiały. Automatycznie zbliży ich to do osoby, która otrzymała tę kopię od wydawcy, a następnie zdecydowała się na nielegalny wyciek.
Choć mogłoby się wydawać, że usunięcie znaku wodnego z nagrania lub zrzutu ekranu sprawi, że identyfikacja autora nie będzie możliwa, Denuvo twierdzi, że ich system jest na to zabezpieczony. Nawet po edycji materiał ma pozostawać "odciśnięty" unikalnym identyfikatorem, co powinno umożliwiać ustalanie źródła wycieku.
Nowe zabezpieczenie gier - czy skutecznie ochroni przed piractwem?
Pytanie, czy nowa funkcja TraceMark w Denuvo faktycznie pomoże w walce z piractwem komputerowym i nielegalnym udostępnianiem gier, póki co pozostaje bez konkretnej odpowiedzi. Choć pomysł wydaje się obiecujący, wiele zależy od samej implementacji rozwiązania i jego skuteczności w praktyce.
Według słów twórców, system znakowania materiałów ma działać niezawodnie nawet po edycji nagrań lub screenów rozpowszechnionych przez twórców przecieków. Materiały wideo mają pozostawać odpowiednio oznakowane niezależnie od kompresji, konwertowania na inny format czy podstawowych operacji obróbki graficznej. Jeśli faktycznie tak jest, spowoduje to utrudnienie dla osób zajmujących się wyciekami.
Warto również przypomnieć, że Denuvo nie jest doskonałym systemem. Zabezpieczenie to wcześniej czy później i tak pada łupem crackerów, którzy z czasem opracowują metody na jego obejście. Dodanie nowej funkcji TraceMark być może spowoduje kolejną falę prac nad jej złamaniem.
Ostatecznie efektywność i trwałość nowego zabezpieczenia pokaże czas i praktyka. Wydaje się jednak, że TraceMark może realnie utrudnić pracę osobom zajmującym się przeciekami, nawet jeśli nie powstrzyma ich w 100%. Taka sytuacja z pewnością przypadłaby do gustu wielu wydawcom, ale zapewne nie wszystkim przypadłaby do smaku graczom, którzy niekoniecznie są zwolennikami Denuvo.